Flohmarkt

Na pchlim targu można kupić/zobaczyć dosłownie wszystko. Podczas Jarmarku Dominikańskiego znaleźliśmy uliczki, gdzie oferowano starocie. Były tam przedmioty stare, autentyczne, często o dużej wartości, zaliczane do unikatów, pożądane przez hobbystów, ale mnóstwo przedmiotów można było określić jako „starocie komercyjne”, przeznaczone dla przeciętnych kupujących, jakim są turyści. Wartość tych wszystkich staroci i tak jest umowna, zależy też od aktualnych trendów, bo i tu panuje określona moda. Czasem modne są zegary, zegarki, ich części, z których artyści potrafią wyczarować prawdziwe cudeńka, służące jako biżuteria. Starocie dostają wówczas drugie życie.
Można tu też zobaczyć zapomniane już prawie atrybuty minionej epoki. Dla mnie takim jest np. poczciwy szklany syfon. Ileż fajnych wspomnień wywołał jego widok! Między mną i sprzedawczynią nawiązała się rozmowa, opowiadałyśmy sobie o kolejkach do saturatorów, żeby napełnić syfon, o wymianie w sklepie na pełny, gdzie trzeba było sprawdzać, żeby nie dostać syfonu z ułamanym przyciskiem, bo wtedy nie dało się nalać wody.. O tych metalowych sprowadzanych z Węgier, z wymiennymi nabojami..;)
Nawet i kanka na mleko wzbudziła miłe wspomnienia..
Ale to nie tęsknota za starym systemem, to tylko powrót do beztroskich czasów, gdy nie dźwigaliśmy na ramionach odpowiedzialności za dom, za dzieci, nie myslelismy o rachunkach i o pracy.



Cudeńka wyczarowane z trybików i cyferblatów:

 

8 myśli w temacie “Flohmarkt

  1. goldenbrown 05/09/2012 / 14:49

    Myślę, że to bardzo wciąga. Mieszkam w domu, gdzie hula historia, parę mebli pamięta XIX wiek, dlatego lubię takie starocie, lubię zapach dawnych historii.. 🙂

    Polubienie

  2. wg108 05/09/2012 / 18:52

    Dawniej przywiązywano dużo większą wagę do detalu, szczegółów. Już nawet nie buduje się tak pięknie jak wtedy.

    Polubienie

  3. goldenbrown 05/09/2012 / 20:15

    No, własnie. Ten nasz pospiech.. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by stwierdzic, że niegdysiejsze budowle nie przypominały klocków, ale miały swój styl. Bramy kute z żelaza, klamki, lampy uliczne..
    Jeśli tylko jestem w miejscu, gdzie czuje się powiew historii, to nie przemykam szybko uliczkami, ale spaceruję z zadartą głową, (ryzykując potknięcie;) bo warto obejrzec pracę dawnych rzemieślników.
    Przy okazji – w Łodzi też często tak właśnie spaceruję, nie tylko dlatego, żeby podziwiać ornamenty na budynkach (są piękne!), ale by wypatrzyć, czy mi jakiś kawał tynku nie spadnie na głowę …

    Polubienie

  4. krogulec14 06/09/2012 / 06:02

    No zobacz, kawy w Gdańsku razem nie wypiliśmy, ale za to możemy sobie… deptać po piętach. Ja mogę iść Twoimi śladami, a Ty możesz obejrzeć ptasie zakamarki uroczego Gdańska 🙂 A Jarmark Dominikański? Wielu kupców narzekało na zalew chińszczyzny…

    Polubienie

  5. goldenbrown 06/09/2012 / 09:04

    Marku, co się odwlecze, to nie uciecze:)
    Dzieki Twoim wpisom dowiedziałam sie o Mewiej Łasze – jesli wszystko się dobrze ułoży, w przyszłym roku chciałabym tam byc.

    Na Jarmarku widziałam też sporo chińszczyzny, ale mnie interesowały tylko starocie, takie graty z duszą:)

    Polubienie

  6. oceanofstupidity 06/09/2012 / 10:51

    Jeszcze nigdy nie byłem na Jarmarku Dominikańskim. Nie zdążyłem niestety ale może któregoś dnia uda mi się jeszcze wrócić do Trójmiasta.
    Tak sobie zdałem sprawę oglądając twoje zdjęcia, że z pola widzenia zniknęło mi mnóstwo przedmiotów, które widywałem w dzieciństwie. To rzeczywiście taki powrót do przeszłości.

    Polubienie

  7. goldenbrown 06/09/2012 / 11:06

    Jak wiesz, zawsze jest następny raz – może w przyszłym roku w sierpniu wybierzesz się do Trójmiasta? Oczywiście, z aparatem:))
    Trochę późno trafiliśmy na pchli targ, niektóre stoiska już się zamykały.. Ale widziałam m.in. stoisko ze starymi zabawkami, takimi, jakie nie tak dawno wyrzucałam do śmieci. A tu, proszę, komuś mogą się przydać – do kolekcji? do zabawy? Czasem aż trudno powiedzieć, co jest kiczem, a co unikatowym znaleziskiem.

    Polubienie

Co o tym myślisz?