Autotraper i gorąca czekolada

Ostatni dzień stycznia… Bardzo szybko minął ten miesiąc. Ale karnawał wciąż trwa, jutro piątek, czas pomyśleć o przyjemnych sprawach;) Właśnie zrobiłam sobie gorącą czekoladę (bez mleka!), która wspaniale poprawia nastrój i zasiadłam do komputera, by coś wpisać na blogu. Wpis nie będzie ani o pogodzie, ani o polityce. I wbrew następnemu zdaniu – nie o zdrowiu;)
Gdy idę do stomatologa, mijam często ten samochód. Lubię takie rasowe „łaziory”, a nie na pokaz. Można takim wóziem jechać po bezdrożach i nie przejmowac się, że teren grząski, albo muldowaty..
Wuguś pewnie powiedziałby coś więcej o zaletach napędu 4×4…
Marzył mi się kiedyś taki Jeep, to znaczy Land Rover, ale marzenia przyjęły formę UAZ-a, który nie służył do wycieczek, lecz do pracy i miał o wiele cięższe zadania, niż jazda po bezdrożach.. Dawne czasy.. lata 90-te.. Człowiek był piękny i młody..;) UAZa dawno nie ma, czasy się zmieniły, ale zostały ciekawe wspomnienia..
Szkoda, że nie mogę znaleźć tego „ułaza” za zdjęciu, ale to nie był czas cyfrówek, więc i zdjęć jakby mniej.
Dopijam czekoladę.. miłego wieczoru..:)

18 myśli w temacie “Autotraper i gorąca czekolada

  1. goldenbrown 31/01/2013 / 18:17

    Co prawda, to prawda, a wiadomo, że polskie drogi bywają trudne..
    Nie wiem tylko, ile pali, ale chyba, jak smok;)
    Ale ma tez zaletę – zmieści się dużo bagazu;)

    Polubienie

  2. wg108 31/01/2013 / 19:12

    Fajny!!! Uaz-em jeździłem, lata temu, w wojsku. W terenie praktycznie równie dzielny co czołg. W codziennej eksploatacji jednak tragiczny, paliwo żłopał jak pijak, koło 15 litrów, ale za to można było lać do baku wszystko co przypominało zapachem benzynę. W zimie kosmos, nawet przy sprawnej nagrzewnicy, bo podczas jazdy wiało z każdej szpary. No i trzeba było mieć w rękach krzepę, bo zero wspomagania kierownicy. Dość dzielny jest też następca uaz-a, łada niwa. I dużo bardziej komfortowy. Te auta są nadal importowane, ale za drogie, bo w cenie jest unijne cło. Rozważałem nawet zakup, ale wtedy pojawił się Osiołek, który w zasadzie jest dalekowschodnią wersją uaz-a ;))) Decyzja była szybka. Odkąd go mam jeszcze nie miałem konieczności zakładania łańcuchów, a wiesz że u mnie zimie to tylko łańcuchowa jazda.
    Na lato świetnie nadaje się na wypady do lasu, no i super jest w mieście. Praktycznie „nie zauważa” krawężników.
    Czy ma jakieś wady? Komfort. Po stu kilometrach ma się dość. Na te większe kilometry mam więc drugie auto 😉

    Polubienie

  3. goldenbrown 31/01/2013 / 19:42

    I na taką Twoją opinię liczyłam – wyczerpująca, z plusami i minusami radzieckich terenówek, a w suplemencie jeszcze własne wrazenia:))
    Z jazdy UAZem pamiętam, że strasznie trzęsło;) Miał chyba zamknięte resory:)) Ale to przecież produkcja „gniotsja, nie łamiotsja”;)

    A Twój Osiołek, to KIA, bo nie pamiętam..?

    Polubienie

  4. wg108 31/01/2013 / 20:05

    Zauważyłem, że coraz więcej osób jako drugie auto kupuje właśnie czteronapędowca. Często sporo w tym snobizmu, bo wybierają modele na pokaz, które co najwyżej „lepiej sobie radzą”, ale nie ma mowy, by wjechać nimi w prawdziwy teren. Jak komuś zależy na funkcjonalności to powinien poszukać zdjęć z rajdów off-road. Wtedy zobaczy co się tak naprawdę sprawdza. Tego ze zdjęcia nie chciał bym nawet za dopłatą. Chyba, że na wyprawę na bezdroża Azji lub Afryki ;)))

    Polubienie

  5. goldenbrown 31/01/2013 / 20:44

    Możliwe, Wugusiu, że ci, którzy mieszkają gdzieś z dala od głownych szlaków, albo tak, jak Ty, mają parę górek do zaliczenia, to tacy wybierają na trudniejsze warunki auto 4×4. A „do koscioła” limuzynę;):P
    Ostatnio jest tez trend do kupowania pickupów, ale nie typu Tarpan, tylko np Nissan, czyli znowu wypas i moda.
    Nie wiem, jak Ty, ale ja pamiętam podróże maluchem.. bez klimy.. w ciasnocie.. I też musiało być dobrze:)

    Polubienie

  6. Krzysztof Roszczyk 01/02/2013 / 11:34

    Mimo, że pracowałem w firmie samochodowej, to chyba nigdy nie połknąłem bakcyla motoryzacji i auto traktuję raczej jako środek przydatny do przemieszczania, a nie do pokonywania ekstremalnych utrudnień. Wolę jeździć: szosą równą, prostą, gładką…..:))

    Polubienie

  7. goldenbrown 01/02/2013 / 13:03

    Krzysiu, mnie chyba teraz też bardziej odpowiada jazda po równym;) Nie mam tego bakcyla, który mają ludzie uzależnieni od ekstremalnych przeżyć. Dla nich niech będą rajdy Paryż-Dakar, czy w dżungli, dla nich niech będą skoki na bungee, sama nie wiem, co jeszcze teraz w modzie..
    A my sobie idziemy spokojnie, nie spiesząc się, spacerkiem przez życie;)

    Polubienie

  8. krogulec14 01/02/2013 / 16:58

    Dużo nie brakowało abyśmy mieli… Opla Fronterę (czy jakoś tak). Stanęło w końcu na… Lagunie 😉

    Polubienie

  9. goldenbrown 01/02/2013 / 18:17

    Wszystko zawsze zależy od sytuacji, od potrzeb, od okazji. Myślę, Marku, że gdybyście bardzo potrzebowali Fronterę, to byś teraz nią jeździł;) Laguna też wygodna, ładne autko:) Zresztą, każdy samochód jest super, pod warunkiem, że własny i że się nie psuje:))

    Polubienie

  10. goldenbrown 01/02/2013 / 18:19

    Z samochodem jest trochę, jak z żoną. Gdy się dużo w niego inwestuje, to potem nie opłaca się już zmieniać i.. zostaje na dłużej;)

    Polubienie

  11. Angie 02/02/2013 / 00:38

    Jak już o samochodach; moi tzn mama i brat, mają SUV-y . Niezbędne im do przemieszczania się po leśnych wertepach ( skrót do pracy)
    Przyznam, że te ” duże” doskonale spisują się na mrozach i teraz, na po śnieżnych muldach błotnych;)

    Polubienie

  12. goldenbrown 02/02/2013 / 10:10

    Endzi, właśnie o to chodzi – jedni mają samochody, by nimi jeździć, a inni, by nimi szpanować;) Gdybym mieszkała „daleko od szosy” z pewnością kupiłabym taki samochód, który nie odmówiłby jazdy, gdy się zrobią błotne koleiny..
    Wiem, ze Twoi są praktyczni, dlatego SUVy:)

    Polubienie

  13. Cane 07/02/2013 / 16:48

    UAZ kojarzy mi się z górami. Zawsze widywałem go w górach, na szlakach do schronisk dowoził zaopatrzenie.

    Polubienie

  14. goldenbrown 07/02/2013 / 19:44

    Pewnie dlatego, że to dość tani samochód, chociaż dużo pali (albo pije;) ), zero elektroniki; ale wystarczy mieć 2 UAZy, w tym jeden przeznaczony na części zapasowe (my tak mieliśmy:)) ) i można mieć takie „gniotsja, nie łamiotsja”:)

    Polubienie

Co o tym myślisz?